W rywalizacji wzięli udział uczniowie z 9 szkół ponadpodstawowych. Zanim jednak zaczęli udzielać pierwszej pomocy, musieli przebrnąć przez test teoretyczny. Wcześniej uczniowie przygotowywali się do zawodów w swoich szkołach. Jak mówią, ważne jest, aby wiedzieć jak udzielić pomocy innym.
– Jako świadkowie zdarzenia, którzy jesteśmy pierwsi na miejscu, możemy uratować komuś życie. Możemy przekazać dalej informacje służbom – co się stało, gdzie, ile jest poszkodowanych osób, w jakim są stanie – przekonuje Kacper Łuczak, uczeń Edukacji Lubasz.
Po części teoretycznej przyszedł czas na praktykę. Uczniowie musieli udzielić pomocy poszkodowanym w wypadku motocyklowym czy osobie, której piła motorowa ucięła nogę.
– Są trzy stanowiska symulacji medycznej. Mamy do czynienia ze scenkami bardzo wysokiej wierności. To znaczy, że szkoły wchodzą na stanowiska i mają tak naprawdę prawdziwych poszkodowanych. Tak możemy ich nazwać – podkreśla dr Kamila Sadaj-Owczarek, kierownik katedry ratownictwa medycznego ANS w Pile.
Młodzi ratownicy opatrywali rany i prowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową. Uczniowie mieli do dyspozycji specjalistyczny sprzęt medyczny i fantomy. Były rany i sztuczna krew. Głównym celem zawodów było uświadomienie młodym ludziom jak należy zachować się w kryzysowej sytuacji.
– Jeśli my już wiemy, co mamy zrobić, to nie boimy się podejść do tego poszkodowanego i udzielić mu pierwszej pomocy. Uczniowie w szkołach średnich mają przedmiot edukacja dla bezpieczeństwa, co oznacza, że tej pomocy się tam uczą – tłumaczy Marcin Wicher, nauczyciel Technikum Leśnego w Goraju.
A jest to bardzo ważne. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że tylko jedna na 10 osób nie umiera z powodu zatrzymania krążenia. Te statystyki można byłoby poprawić, gdyby świadkowie nie bali się udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym w wypadku lub osobom z zawałem serca.
Komentarze