Zanim na trasę wyjechali pierwsi narciarze, do lodowatej wody weszli morsy z klubu Lodołamacze Chodzież. W rozstawionych strażackich basenach kąpało się kilka osób. Wszystko po to, aby poprawić odporność i krążenie krwi.
- To morsowanie jest nieco inne niż to z wchodzeniem do jeziora. Jest bardzo przyjemnie. Jest fajny lód. Nie jest tak zimno jak koledzy uważali, ale jest bardzo przyjemnie. Jest w porządku - przekonuje Karolina Kucharska, Lodołamacze Chodzież.
Z kolei na starcie zawodów narciarskich stanęło ponad 60 zawodników. Wszyscy uzbrojeni w kaski i gogle po kolei zjeżdżali ze stoku. Każdy narciarz miał dwie próby. Jednak najbardziej liczyła się dobra zabawa.
- Przygotowywałem się cały weekend. Najpierw szło tak jak zawsze, czyli wywalałem się. Później było coraz lepiej i coraz lepiej - opowiada Enzo Górzny, narciarz.
W zawodach brały udział zarówno dzieci jak i emeryci. Organizatorzy od kilku dni dokładnie przygotowywali stok. Jeszcze przed rozpoczęciem zawodów armatki naśnieżały zbocze. Później pomogła natura.
- Przyjeżdżamy tutaj, korzystamy, cieszymy się zimą. Warunki są wyśmienite. Z tego co wiem, co słyszałem, o czym pisano i mówiono - tydzień naśnieżania. Potężna praca - mówi Daniel Namyślak, narciarz.
Stok narciarski czynny jest od zeszłego piątku, ale już widać, że bije kolejne rekordy frekwencji. Do Chodzieży przyjeżdżają narciarze z całego regionu. Są też tacy, którzy, aby pojeździć na nartach pokonują 200-300 kilometrów.
- Widać, że przyjeżdżają do nas naprawdę z dalekich odległości. Frekwencja jest bardzo duża. Cieszymy się, że tyle osób tutaj przyjeżdża. Lepiej przyjechać ze Szczecina tutaj w niecałe 3 godziny niż jechać do Zakopca 10 godzin - zapewnia Michał Strumnik, dyrektor MOSiR Chodzież.
A prognozy pogody są optymistyczne. Póki co na horyzoncie nie widać większego ocieplenia. Oznacza to, że stok może działać nawet do połowy lutego, kiedy to w naszym województwie rozpoczną się zimowe ferie.
Komentarze