Na mieszkańców spokojnego pilskiego osiedla padł blady strach. Ktoś postrzelił tu już co najmniej dwa koty.
- To jest nie do pomyślenia, aby w tych czasach ludzie strzelali do zwierząt, do tego bezbronnych - tłumaczy Anna Andrzejewska, córka właścicielki sklepu.
Kot Adaś został zraniony dwa razy. To dachowiec, który, odkąd tylko powstał osiedlowy sklep, przychodzi tu na jedzenie.
- Jak on do nas przyszedł to kulał strasznie i miałczał z bólu. To jest ta rana, w której był ten śrut. Z niej wylatywała ropa - dodaje Anna Andrzejewska.
Okazało się, że dachowiec ma takich ran więcej.
- W łapce miał ten śrut i tu na grzbiecie. W tej chwili rana jest zagojona - mówi Sylwia Andrzejewska, właścicielka sklepu.
To nie jedyny postrzelony na osiedlu kot. Kolejny poszkodowany zwierzak należy do sąsiadki mieszkającej w pobliżu sklepu. Kobiety postanowiły nie czekać i wywiesiły kartkę z ostrzeżeniem.
- Ja tę kartkę wywiesiłam razem z tą druga panią, której kot został też postrzelony. Najbardziej boimy się o dzieci, bo idąc do sklepu ktoś może być postrzelony - obawia się Sylwia Andrzejewska.
Kobiety zgłosiły też sprawę policji.
- Był dzielnicowy. Też nas się tu pytał. Jak czasami trafi jakiegoś człowieka, to może się tym zainteresują - mówi pan Piotr, mieszkaniec osiedla.
Mundurowym nadal nie udało się ustalić sprawcy. Cały czas nie wiadomo kto strzela do zwierząt.
- Prowadzimy czynności w kierunku ustalenia tego sprawcy. Przypominamy jednocześnie, że takie zachowanie wyczerpuje znamiona znęcania się nad zwierzętami, które jest zagrożone kara do dwóch lat pozbawienia wolności - informuje st. sierż. Wojciech Zeszot z pilskiej policji.
Adaś wylizał się już z ran. Stał się jednak bardzo nieufny wobec ludzi...
Komentarze