Progi zwalniające na al. Wyzwolenia pojawiły się kilka dni temu. Koncepcja wydawała się słuszna.
Nawet jeżeli kierowcy byli tego świadomi, to niewiele sobie z tego robili – tak mówią mieszkańcy. I dodają, że nowe progi wywróciły ich życie do góry nogami przez hałas, który powodują.
Pomimo takich warunków, mieszkańców nie opuszcza poczucie humoru. Chociaż to raczej śmiech przez łzy.
- Moglibyśmy teraz robić za funkcjonariuszy drogówki bez radaru, żeby określać prędkość przejeżdżających samochodów. Możemy robić za pracowników stacji diagnostycznej, bo jak samochód przejedzie po tych “rolkach”, to czuć w jakim stanie jest układ jezdny samochodu - ironizuje Wiesława Pinkowska, mieszkanka Al. Wyzwolenia.
Oprócz gorzkich żartów, mieszkańcy stawiają też pytania.
Jak się okazało, dosłownie kilkadziesiąt minut po naszym spotkaniu z mieszkańcami, na drodze rozpoczęły się prace polegające na ścieraniu progów. Według zapewnień Zarządu Dróg i Zieleni, te działania były już zaplanowane wcześniej. Oprócz al. Wyzwolenia, takie progi są również na trzech innych ulicach – Kazimierza Wielkiego, Głuchowskiej i Kusocińskiego. Tam mieszkańcy nie zgłaszają żadnych zastrzeżeń.
Komentarze