- Ten dzień pamiętam, jak dziś. Była sobota, wczesny ranek. Wiktoria po przebudzeniu zaczęła się uskarżać na ból głowy, potem pojawiły się wymioty. Nie czekając dłużej postanowiliśmy z żoną, że pojadę z córeczką do szpitala do Poznania. Czułem, że dzieje się coś niedobrego, lecz mimo wszystko liczyłem, że może to jakiś wirus, infekcja lub niegroźne powikłania po covidzie… - tłumaczy ojciec dziewczynki.
Wyniki z badania tomografem komputerowym nie pozostawiły wątpliwości - guz mózgu. Dziewczynka została przewieziona do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam lekarze wykonali operację ratującą życie. Guz usunięto, ale pozostał niedowład lewej strony oraz problemy z chodzeniem, pogorszył się wzrok i koncentracja uwagi. Kilka dni później przyszły wyniki badań histopatologicznych – okazało się, że guz to gwiaździak włosowatokomórkowy.
Ten rodzaj guza ma tendencje do odrastania i dalszego, wieloletniego leczenia… I niestety – w przypadku Wiktorii, guz również odrasta. W Polsce w takich przypadkach lekarze zaproponowali półtoraroczną chemioterapię, lecz bez gwarancji, że ona zadziała.
Rodzina trafiła do Tubingen, do profesora Schumanna, tego samego który pomógł choremu Filipowi Kaźmierczakowi z Piły. Lekarz pomimo bardzo trudnej lokalizacji guza, jest w stanie go wyciąć w całości oraz ustabilizować stan 4-latki. Wraz z konsultacją rodzina otrzyma kosztorys – prawie 400 tysięcy złotych. -Dla nas to kwota nieosiągalna, a czasu mamy niewiele. Guz rośnie, a wraz z nim zagrożenie zdrowia i życia Wiktorii. Nie opuszcza nas wiara, że mimo wszystko uda się ją zebrać, a nasza córeczka odzyska dzieciństwo, w którym nie ma miejsca na chorobę. Każda wpłata, udostępnienie, zaangażowanie się w zbiórkę – to realny wpływ na ratunek. Z całego serca prosimy o wsparcie! - piszą rodzice.
Link do zbiórki znajduje się w tym miejscu.
fot. siepomaga.pl
Komentarze