Maleńka Zuzia dwa dni przed śmiercią opuściła szpital

Maleńka Zuzia dwa dni przed śmiercią opuściła szpital
Wracamy do tematu śmierci 1,5 miesięcznej Zuzi ze Złotowa. Dziewczynka zmarła kilka dni temu. W sprawie pojawiają się nowe fakty, a także pytania, czy można było uniknąć tej tragedii. 

Tragedia wydarzyła się kilka dni temu w jednym z mieszkań przy pl. Paderewskiego w Złotowie. Do policji wpłynęło dramatyczne wezwanie. 

- Dyżurny KPP w Złotowie został poinformowany o śmierci niemowlaka. Godzinę wcześniej zespół ratownictwa medycznego reanimował dziecka – nie udało się przywrócić mu funkcji życiowych - relacjonuje mł asp. Damian Pachuc, rzecznik prasowy złotowskiej policji. 

1,5 miesięczna Zuzia zmarła na skutek obrażeń czaszkowo-mózgowych, m.in. krwiaka i pęknięcia kości potylicznej. Pod zarzutem zabójstwa zatrzymano i tymczasowo aresztowano matkę oraz jej partnera – nie wiadomo, czy biologicznego ojca Zuzi. Złotowska policja przed tą tragedią, nigdy nie interweniowała w domu tej rodziny. Jednak jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zarówno matka, jak i jej partner mają za sobą kryminalną przeszłość - mężczyzna był znany policji za znęcanie się nad poprzednią partnerką. Jak się okazuje, rodziną interesował się złotowski MOPS.

Nie żyje kilkutygodniowa dziewczynka. Policja zatrzymała matkę i jej konkubenta 

Kobieta wraz z Zuzią i dwójką dzieci z poprzedniego związku, przeprowadziła się do Złotowa kilka tygodni temu z Bydgoszczy. I to właśnie tamtejszy Ośrodek Pomocy Społecznej, którego kobieta była podopieczną, wysłał do złotowskiego ośrodka informację o tym fakcie. Jak się okazuje, jego pracownicy byli z wizytą w mieszkaniu rodziny w dniu śmierci Zuzi. Mężczyzna miał być wtedy w pracy. Nic nie zapowiadało tragedii. 

- Asystent widział dziecko, był blisko Zuzi. Nic nie wskazywało na to, żeby dziecko było bite. Zachowywało się normalnie, matka brała ją na ręce w sposób prawidłowy, było przygotowywane jakieś mleko. Asystent zauważył jednak, że nie potrafiła powiedzieć kto jest lekarzem rodzinnym Zuzi - mówi Piotr Brewka, kierownik MOPS-u w Złotowie. 

A także nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego jeszcze w Bydgoszczy miała nadzór kuratora. W związku z tym i przeszłością matki, pracownicy MOPS-u zaproponowali objęcie jej rodziny opieką asystenta, na co kobieta się zgodziła. Praktycznie w tym samym czasie do dziewczynki przyszła pielęgniarka środowiskowa. Wszystko to w związku z pobytem Zuzi w złotowskim szpitalu, z którego wyszła zaledwie dwa dni przed śmiercią. 

 

- Rozmawiałam z lekarzami oddziału dziecięcego, gdzie dziecko było hospitalizowane około miesiąc czasu. Do oddziału trafiło wychłodzone i wyziębione, nie miało oznak bicia. Przybrało na wadze i w stanie dobrym zostało wypisane do domu - twierdzi Terasa Marchlewicz- Pachuc, rzecznik prasowy złotowskiego szpitala. 

Z informacji uzyskanych w szpitalu, wynika, że informacje o stanie Zuzi w momencie przyjęcia jej do szpitala trafiła do MOPS. Ośrodek  temu zaprzecza i twierdzi, że nie otrzymał żadnego zgłoszenia. Nowe światło na postawę matki, rzuca informator, który zadzwonił w tej sprawie do redakcji. 

- Dziecko było zaniedbane, zagłodzone i ogólnie było widać, że matka się nim nie interesowała. Nawet nie przychodziła w odwiedziny. Jak dziecko zostało wypisane w godzinach porannych, to dopiero po kilku godzinach po nie przyszła - opowiada kobieta. 

Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Zatrzymanej parze 27-letniej Joannie B. i jej 28-letniemu konkubentowi Rafałowi Z. za zabójstwo grozi dożywocie. 

Dwoje dzieci z poprzedniego związku kobiety trafiło do rodziny zastępczej.  

Galeria

Maleńka Zuzia dwa dni przed śmiercią opuściła szpital Maleńka Zuzia dwa dni przed śmiercią opuściła szpital

Komentarze

Zobacz także

Nie znaleziono żadnych artykułów.