Dziennikarka przed śmiercią otrzymywała pogróżki

Dziennikarka przed śmiercią otrzymywała pogróżki
Wracamy do sprawy śmiertelnego wypadku Anny Karbowniczak. Na jaw wychodzą nowe fakty. Kilka dni przed śmiercią dziennikarka miała otrzymać dwa anonimowe listy z pogróżkami.

Do wypadku doszło w ubiegły czwartek w okolicach Brzekińca. Jadącą na rowerze Annę Karbowniczak potrącił samochód. Sprawca wypadku uciekł, nie udzielając poszkodowanej pomocy. Kilka godzin później policjanci dotarli do nagrań z monitoringu miejskiego w Wągrowcu. Okazało się, że poszukiwany samochód miał kaliskie tablice rejestracyjne. Pierwsi właściciele pojazdu poinformowali mundurowych, że sprzedali auto do komisu w Ostrowie Wielopolskim.

- Ludzie z Ostrowa Wielkopolskiego z kolei przekazali nam dokument, z którego wynikało, że aktualnie właścicielem auta jest 25-latek z Wągrowca. To tego mężczyznę przez cały piątek poszukiwaliśmy - mówi mł. insp.  Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. 



W piątek policjanci znaleźli poszukiwany samochód na jednej z posesji nieopodal Gołańczy. Tam

zatrzymali kierującego pojazdem 25-latka
, jego brata i właściciela działki. Kolejnego dnia na policję zgłosili się kobieta i mężczyzna – pasażerowie feralnego Opla Vivaro. Kilka dni przed wypadkiem dziennikarka otrzymała anonimowe groźby. Te związane były z opisywaną przez nią sprawą śmierci małego Marcela z Chodzieży. W wulgarnym liście ktoś próbował nastraszyć Annę Karbowniczak połamaniem nóg, kręgów, czy uszkodzeniem twarzy.

Zanim udusiła Marcelka karmiła go niedopałkami i karmą dla szczurów

- Później również padały sugestie odnośnie niepodawania publicznie informacji o pewnych osobach, niewymienionych z nazwiska, ale te sugestie prowadziły do instytucji, które badały, a raczej powinny badać i zrobić coś w sprawie Marcelka z Chodzieży. To były chodzieskie instytucje. Ich wymowa była taka, żeby Ania przestała pisać o jednym i o drugim - opowiada Michał Kopiński, dziennikarz Głosu Wielkopolskiego. 

Sprawę wypadku i gróźb przejęła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Śledczy postawili zarzuty 5 osobom.

Kierowcy Opla Vivaro 25-letniemu Maciejowi N. za spowodowane wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę z miejsca potrącenia, nieudzielenie pomocy i zacieranie śladów grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Po 5 lat więzienia grozi pasażerom auta - 21-letniej Oliwii P i 22-letniemu Mateuszowi C.

fot. Chodzież Nasze Miasto 

Komentarze