47 dni. Tyle czasu nie można było korzystać z usług fryzjerów i kosmetyczek. Salony decyzją rządu zostały zamknięte 1 kwietnia - przez 1,5 miesiąca każdy musiał improwizować lub czekać na lepsze czasy.
- Ja akurat nie mam tego problemu, mam w rodzinie fryzjerkę. Żona mnie trochę z grubsza strzygła. Wyszło jako tako - mówią pilanie.
Od dzisiaj „jako tako” może zmienić się w porządnie. Fryzjerzy pracują na pełnych obrotach mimo obostrzeń, których muszą przestrzegać.
- To nie są nowe rzeczy dla nas. My to stosowaliśmy wcześniej, po koronie też będziemy stosować. Natomiast jest parę nowych rzeczy, które troszeczkę zmieniły naszą pracę. Co jest najbardziej uciążliwe? Ceny. Ceny artykułów ochrony osobistej wzrosły 200-300 proc - mówi Hanna Skwarek, fryzjerka.
A oprócz wymogów sanitarnych, rząd wprowadził także kilka innych rzeczy. W salonie m.in nie można stać w kolejce oraz używać telefonów komórkowych. Jak pokazują fryzjerskie kalendarze - chętnych nie brakuje.
Komentarze