Jest to niedrogi i ekologiczny środek transportu. Okazuje się jednak, że nie wszyscy potrafią z niego korzystać. Chodzieski rower miejski stał się obiektem fascynacji lokalnych wandali, którzy niszczą siodełka i kradną ledowe lampki. Za każde tego typu przewinienie grozi grzywna.
- Karać do bólu, bo to jest nienormalne co się dzieje w naszej Chodzieży. Te mandaty 500 zł to jest za mało. Powinno być 1500, a nie 500. Zauważyłem to, że rowery pobierają, a nie odstawiają tam, gdzie powinny być. Rowery stoją na mieście, ja nie wiem, czy to ktoś sprząta te rowery, czy jak? Bardzo mi przykro z tego powodu, ponieważ myślę, że to jest dla wielu osób duże udogodnienie. Nie szanują tego, co dla nich zostało zrobione - mówią mieszkańcy Chodzieży.
Wachlarz kar za zniszczenie roweru jest bardzo szeroki. Za pozostawienie roweru poza miejscem publicznym można zapłacić 200 zł, zaś za używanie pojazdu niezgodnie z przepisami 100 zł. Uszkodzenie kierownicy kosztuje 100 zł, felgi 200 zł, a naprawa lampy to kolejne 50 złotych.
- To jest odsetek, bo gro naszych użytkowników to ludzie poważni i korzystają z tego tak jak należy. Natomiast jest taki margines, który powoduje nasze frustracje, bo niestety ktoś dostaje rower do użytkowania, praktycznie bezpłatnie, a nie potrafi tego docenić i go niszczy. Jest to dobro nas wszystkich. Wszyscy tak naprawdę płacimy na to podatki - przekonuje Roman Golcz, dyrektor MZK w Chodzieży.
Do tej pory chodzieskie MZK wystawiło około 10 mandatów użytkownikom CHROMKA. Jeden z nich uszczuplił portfel wandala na kwotę blisko 500 złotych.
Komentarze