Pogorzelcy potrzebują niemal wszystkiego

Pogorzelcy potrzebują niemal wszystkiego

Trzy rodziny bez dachy nad głową. W nocy z piątku na sobotę w Dłużewie pod Trzcianką wybuchł pożar budynku wielorodzinnego. Pogorzelcy stracili cały swój dobytek.

- W porę ktoś nas ostrzegł. Bo gdyby nie to, byśmy już może nie żyli - tymi słowami rozpoczyna swoją opowieść Anna Salbach. Salbachowie noc z 10 na 11 czerwca zapamiętają do końca życia. Tuż po godzinie 23.00 w budynku w który mieszkali od 30 lat wybuchł pożar. Rodzina w kilka godzin straciła wszystko co miała.

- Pierwsze uczucie to była taka ogromna panika, nie wiedziałam, w którą stronę mam się obrócić. Nie wiedziałam co mam robić, no ale w drugiej chwili znowu już jakoś tak dotarło do mnie że to się stało. I wówczas krzyczałam do dzieci, żeby ratowały co się da - dodaje pani Anna Salbach.

Syna państwa Salbachów wracał tej nocy do domu. I to on zauważył dym

- Pierwsza moja reakcja była taka, że wleciałem do domu praktycznie już nawet nie patrzyłem co robię. Pobiegłem, biegłem, biegłem żeby ostrzec tylko wszystkich. No szybko wezwać pogotowie, straż pożarną - opowiada Krzysztof Salbach.

W budynku w którym pojawił się ogień mieszkały trzy rodziny. Jednak podczas tej nocy sąsiadów Salbachów nie było. Jednak strach padł na mieszkańców okolicznych budynków

- Sąsiadka mnie obudziła, że pali się. Jak wyskoczyłem to już wszystko w ogniu. Bogu dzięki szybko straż przyjechała i zaczęli gasić. Najbardziej bałem się o nasz budynek, bo mimo wszystko zagrożenie było duże - opowiada Jacek Semenowicz, sąsiad poszkodowanej rodziny.

Na miejscu pojawiło się 9 zastępów straży pożarnej. Akcja gaśnicza trwała ponad 4 godziny. Budynek w którym łącznie mieszkało 6 osób spłonął doszczętnie. Nikomu na szczęście nic się nie stało.

- Obiekt został przeszukany przez strażaków przy pomocy kamer termowizyjnych. Z obiektu zostały ewakuowane butle z propanem butanem - relacjonuje mł. bryg. Adam Kotiuszko, zastępca komendanta PSP w Czarnkowie.

Pogorzelcy nie tylko stracili wszystko. W domu państwa Salbach pracują tylko synowie. Ojciec niedawno stracił pracę, a mieszkanie nie było ubezpieczone. Rodzina została z tym co miała na sobie. To co nie spłonęło, zostało zalane, jednak liczą, na to że kiedyś uda się im tutaj wrócić.

- Potrzebują wsparcia. Chcieliby wrócić w to miejsce skąd pochodzą. Twierdzą że ten budynek idzie uratować. I prosiłabym ludzi dobrej woli, żeby zechcieli wesprzeć ich w tym - tłumaczy Aneta Flis, sołtys Łomnicy.

Oprócz pomocy budowlańców pogorzelcy potrzebują najpotrzebniejszych rzeczy takich jak ubrania, kosmetyki, a także produkty spożywcze. Najważniejsze jest jednak miejsca w którym teraz mogliby zamieszkać.

- Podjęliśmy starania, poszukiwania lokalu już takiego stałego ze względu na to że wiemy, że sytuacja ekonomiczna dla tych rodzin jest bardzo trudna i nie będzie ich stać na wynajem jakiejkolwiek mieszkania - wyjaśnia Krzysztof Czarnecki, burmistrz Trzcianki.

Pogorzelcy tymczasowo zamieszkają w Domu Pomocowo-Opiekuńczym w Białej. Następnie gmina planuje adaptować na mieszkania lokale na parterze byłego przedszkola w Nowej Wsi. W okresie letnim ma się zwolnić także mieszkanie socjalne w Niekursku. Wszyscy, którzy chcieliby pomóc mogą zgłaszać się do Anety Flis – sołtys Łomnicy, która organizuje zbiórkę darów dla pogorzelców.

Galeria

Pogorzelcy potrzebują niemal wszystkiego Pogorzelcy potrzebują niemal wszystkiego Pogorzelcy potrzebują niemal wszystkiego Pogorzelcy potrzebują niemal wszystkiego Pogorzelcy potrzebują niemal wszystkiego

Komentarze

Zobacz także

Nie znaleziono żadnych artykułów.